Eleven Questions

Jedenaście pytań - trzynaście utworów, a tytuł każdego jest jednym angielskim słowem zawsze zaczynającym się na "Re-"; od początku możemy zatem nastawiać się na swoistego rodzaju "concept album", którego tematyka obracać się będzie wokół rozmaitych powtórek, powrotów i ponowień. Ponieważ instrumentalne concept-albumy pozostawiają Słuchaczowi na szczęście więcej przestrzeni do pofantazjowania, aniżeli płyty z piosenkami, wystarczy nastawić nową propozycję Roberta Richa i gitarzysty Markusa Reutera (Centrozoon, Ian Boddy) odpowiednio głośno i w niczym nieskrępowany sposób dać się ponieść fantazji... Album otwiera skradający się Reminder, po nim zaś przychodzi jeszcze bardziej tajemniczy, przepełniony sekretnymi warkotami, westchnieniami i kliknięciami Reductive - tutaj gęsty gitarowy dym Reutera, kojarzący się z brzmieniami Roberta Frippa, brzmi wyjątkowo frapująco. Album momentami brzmi niczym ponura muzyka filmowa, momentami jak owoc współpracy muzyków jazzowych, chętnie robiących raz po raz postój także i na ambientalnej stacji. Raczej trudno tu mówić o jakichkolwiek wpadających w ucho melodiach, ale minimalizm i amorficzność to także ostatnie skojarzenie, jakie Słuchacz będzie mieć podczas przygody z tą niezwykłą muzyką. Finałowy Reminder zostawia osłupiałego Odbiorcę znienacka, bez uprzedzenia, sam na sam z odgłosami nakręcanych zegarów i szybko oddalających się kroków... Pora na postawienie kolejnych jedenastu pytań... I ponowne odtworzenie trzynastu niezwykłych utworów...