Tone Science 9

To już dziewiąta odsłona kompilacji wydawanej od lat przez DiN, prezentująca ambitną niesztampową elektronikę z pogranicza ambientu, industrialu, i field recording. Stylistyka trochę jak elektroniczna odnoga naszego rodzimego labelu Requiem Records. Nazwiska wykonawców w większości przyznam dla mnie nieznane, ale poprzednie części serii miały niezmiennie wysoką jakość, zatem bez lęku naciskam Play. Eala (Loula Yorke) zaczyna się łagodnymi jesiennymi sekwencjami. State Azure (Scanner) to chwytliwy ambient (jakkolwiek dziwnie by nie brzmiało takie zestawienie), potem lekko podbity subtelnym sekwencjonowaniem i nienatarczywym rytmem, niczym dokonania tuzów IDM z lat 90-tych. Utwór nr 4 to znowu analiza właściwie jednego dźwięku, wijącego się jak węgorz przez cały utwór, niczym eksperymenty elektroakustyczne z lat 60tych. Minimum (Tomorrow The Cure) to znowu subtelne sekwencje w tle kładących się ciepłym cieniem wspomnień letniego dnia. Stylistyka tej kompilacji nieco przypomina nagrania projektu ARP oraz album Autumn Gunthera Schlienza. I tak sunie niespiesznie ta płyta, w atmosferze spokoju, pełna nieoczywistych brzmień. Na jesień i zimę zdecydowanie polecam.

M.Ż.