Mala Kunia

Tangerine Dream w mini albumowym formacie, raptem ponad 50 minut muzyki. Taki czas dla tradycyjnej rockowej kapeli, to poniekąd cały album. Jednak ekipa Edgara Froese to długodystansowcy. Nietypowy format przekłada się i na wyjątkowy skład, poza Edgarem Forese i Thorstenem Quaeschningiem pojawiła się japońska skrzypaczka Hoshiko Yamane i jeden z czołowych "nowych elektroników", Ulrich Schnauss. Tytuł tej płytki to zbitka nazw dwóch plemion australijskich Aborygenów. Plemię Mala mieszkało w słońcu, drugie zaś Kula w cieniu a dzieliła je Ayers Rock. Mimo tych etnicznych kontekstów, muzyka daleka jest od plemiennej obrzędowości. Dominuje niemal transowe, elektroniczne granie. Mamy zatem i powroty do klasycznej sekwencyjnej szkoły. Obecność Ulricha Schnaussa wymogła jednak nowocześniejszy wymiar dla tej muzyki. Nie brak wtrętów techno i wszelakiej futurystycznej inżynierii dźwiękowej. To muzyka dla "plemiennej globalnej wioski", jej transowa moc jest oczyszczająca. A wszyscy zjednoczeni w owej ekstazie, mogą poczuć się niczym "jedno globalne plemię". Udany materiał i na czasie, bez dłużyzn i doskonały w słuchaniu.

R. M.