A Soul Ascends

Steve Roach to tytan pracy. Raz za razem, raczy słuchaczy nowościami wydawniczymi. A to jakaś koncertówka, coś solowego lub projekt z innym muzykiem. Ostatnio Roach upodobał sobie minimalistyczne klimaty ambientowe. Po albumach Sky Opens i Stillpoint, Steve Roach ponownie zanurzył się w bezkresach kosmicznej przestrzeni i na A Soul Ascends, niczym Albert Einstein przeczy prawom fizyki. A Soul Ascends to 3 długie formy, tak naprawdę tworzące jeden ponad 70-minutowy utwór. Słuchając ich, nie sposób zorientować kiedy kończy się jedna część, a kiedy zaczyna kolejna. Ponadto każdy z utworów: The Radiant Return, In Present Space, Reflection in Ascension jest strukturalnie i brzmieniowo podobny do siebie. Steve Roach prezentuje lewitujący, oniryczny, niespieszny ambient. Podstawą są kosmiczne plamy, na tle których muzyk rozpyla długie, głębokie i przestrzenne pasaże. Skojarzenie z Blade Runner 2049 Hansa Zimmera nasuwa się samo. Z pewnością jest to kawał dobrej i znakomicie brzmiącej ambientowej muzyki, ale Steve Roach w swojej twórczości wielokrotnie prezentował podobne dzieła. Na coś naprawdę świeżego nie ma co liczyć. Mimo tego, słuchając A Soul Ascends czas, przestrzeń i świadomość przestają istnieć. Dobrze, że chociaż przez chwilę.

M.Ś.