Klaus Schulze
La Vie Electronique 1
78,42 PLNabout 16,69 EURbrutto
ARTIST | Klaus Schulze |
LABEL | Mig |
NUMBER | 00100 |
RECORD DATE | 2023 (1974) |
MEDIA | 3CD |
PACKAGE | JEWELCASE |
Kod produktu | 005576 |
POPULARITY |
Lista utworów
Opis
Spełniło się marzenie zagorzałych fanów Klausa Schulze, którzy w odpowiednim czasie nie zdołali zaopatrzyć się w 50-płytowy box Ultimate Edition, zawierający nieprzebrane mnóstwo nagrań studyjnych i koncertowych, niepublikowanych na żadnym "regularnym" wydawnictwie artysty. Utwory przypominane są w kolejności chronologicznej, tak więc przyjdzie jeszcze trochę poczekać na pamiętne Narren des Schicksals albo Picasso geht spazieren, za to w obrębie pierwszego digipacku La Vie Electronique otrzymujemy naprawdę sporą porcję nagrań zrealizowanych w okresie 1970-1972, zatem czasie bezprecedensowych eksperymentów Klausa Schulze z organami elektronowymi i preparowaną orkiestrą. Atmosfera tych nagrań bliska jest naturalnie klimatowi posępnych, zagadkowych płyt Irrlicht i Cyborg, choć chyba jeszcze więcej tutaj abstrakcji i bezkompromisowości. Główną atrakcją zestawu jest naturalnie monumentalna, 64-minutowa suita Die Kunst, hundert Jahre alt zu werden, pełna rozedrganych, eterycznych brzmień zderzanych z ponurymi, grzechotliwymi wyładowaniami generatorowo-perkusyjnymi na dalszym planie. Ponadczasowe arcydzieło ambitnej muzyki medytacyjnej. Słychać przede wszystkim, jak ciekawie ewoluowały brzmienia i nastrojowe wątki, przeplatane z coraz to nowymi dźwiękowymi płaszczyznami: uważny Słuchacz spostrzeże, iż pewne epizody - raczej atmosferyczne, aniżeli ściśle "melodyczne" - pojawiające się w Die Kunst... rozpracowywane były także w otwartych, intuicyjnych pejzażach Traumraum, Dynamo albo Cyborgs Traum. Krótkie etiudy dedykowane odpowiednio Brianowi Eno i Terry'emu Rileyowi rzeczywiście znakomicie dopasowują się do formuły wypracowanej przez obu artystów: pierwszy utwór to amorficzne, organowe obłoki, zwiastujące nadejście ambientu, druga impresja to charakterystycznie nerwowe interludium utkane z kopiowanych i wklejanych w nieskończoność w tło drobnych motywów, atrakcyjnie przetwarzanych elektronicznie. Szalenie też podobać się może niesamowite, deszczowe Les Jockeys camoufles, czyli ni mniej ni więcej tylko rytmiczny szkicownik do późniejszej kompozycji Way of Changes z lp. Blackdance: mamy tu to samo tempo i opracowanie, brak jednak jeszcze smętnych, pływających organów; kto wie, czy abstrakcyjne poszumy i poświsty osamotnione na tle tętniącej uparcie perkusji nie robią skądinąd jeszcze większego wrażenia, niż utwór, który z tej etiudy wyewoluował... Nie można nie znać tych nagrań, nawet jeśli nie jest to dla niektórych odbiorców muzyka, której - zwłaszcza w tej porcji - słuchałby codziennie. Niby nie są to jeszcze dzieła na miarę Moondawn czy X, niemniej jednak piszący te słowa uważa, iż najbardziej "zakręconym", niesamowitym etapem w twórczości Klausa Schulze była właśnie era trwająca mniej więcej od Irrlicht po Blackdance...
I. W.
Inni klienci wybrali
Podobne albumy
Kup Przechowaj
Goods in stock
Wysyłamy do 1 dni
Dostawa w do punktu odbioru już od 12zł.
Przesyłkę dostarcza Poczta Polska lub Inpost.
Możliwy odbiór osobisty poza siedzibą sprzedawcy.