Electronic Passion

Pełen przygód i ukrytych znaczeń album. Na Electronic Passion Joerg Strawe wkracza w świat fantazji. Często nagrywał albumy koncepcyjne, a ten takim właśnie jest. Artysta przedstawia tu historię fikcyjnego państwa „King Elektron”. Ta podróż przez te rubieże biegnie w rytm analogowych i cyfrowych brzmień. Strawe do kreowania tych światów używa przeróżnych technik. Raz przechadza się ambientalnymi korytarzami, kiedy indziej stawia na elektronikę sekwencyjną. Ale nie brak i tu odniesień do modnego nurtu New Age. Już oprawa plastyczna tej muzyki mówi wiele. Ale to nie bynajmniej skansen bądź przestronne muzeum. Strawe stara się czynić tę opowieść na tyle ciekawą na ile się da. W gruncie rzeczy trudno tu usłyszeć to czego byśmy nie znali. Balansowanie po tych gatunkach, jak i pełna kontrastów gra artysty, wyklucza poczucie nudy. Z wolna kreśli się obraz tego wyimaginowanego landu. Jest w tym trochę sporo inwencji, eksplorowania brzmień elektronicznych, ale i drobina kiczu. Strawe poruszając się po bezpiecznych rejonach, mimo wszystko dba o to by przekaz był spójny, nieco eksperymentujący ale i melodyjny na swój sposób. Fani elektroniki raczej nie będą rozczarowani, a temat wymyślonego państwa sam w sobie prowokuje wyobraźnię. Niezłe!