Time Portal Chronicles

Widniejące na okładce gwiezdne wrota (w wersji z serii Atlantis) wywołały z początku podniecenie pomieszane ze zdziwieniem - czyżby to jakaś forma ścieżki dźwiękowej, bardziej lub mniej oficjalnej lub inspirowanej? Niestety nie, to jedynie obrazek mający korespondować z tytułem, tematyką i, jak się podczas odsłuchu okazało, klimatem albumu. Gert Emmens znany jest jako muzyk wielu twarzy, pokazujący się od czasami bardzo zaskakujących, raz elektronicznych raz rockowych stron. Na Time Portal Chronicles do czynienia mamy z odsłoną syntetycznie-kosmiczną. Już w pierwszym utworze jednak słychać z jak bogatą odmianą elektronicznej wyobraźni mamy do czynienia, efekty dźwiękowe wprowadzają do ciekawych harmonii, berlińskie motoryki podbudowują fantastyczną melodykę, dotknięcia fortepianu humanizują gwiezdną przygodę o filmowych konotacjach... aż czar pryska, w końcówce utworu pojawia się mało ciekawa sekcja rytmiczna, pięknie przemyślana melodia ustępuje miejsca meandrującej "solówce" - tak oto daje o sobie znać swoisty kryzys tożsamości tej kompozycyjnej kolekcji. Autor ma dobre pomysły i potrafi je realizować, dalej w utworze drugim mamy znowu wciągające intro prowadzące nas ku bardzo mandarynkowej sekcji, w czwartym synkopowane ostinato zgrabnie urozmaica repetytywną manierę typowych sekwencji - cóż z tego jednak, skoro owe dobre pomysły rozwijane są w bezpieczne, ograne schematy gatunku. Porównania do Tangerine Dream są dość wskazane, w najlepszych momentach album sięga wyżyn z najbardziej celebrowanych punktów ich twórczości, lecz niestety działa to też w drugą stronę. Podróż wieńczymy patetycznym i trochę niezrozumiałym (w kontekście reszty muzyki na albumie) tworem smyczkowo-chóralnym, dopełniającym moich mieszanych odczuć. Być może spore grono słuchaczy odbierze postrzegane przeze mnie wady mniej surowo, wszak jest tu czego posłuchać, fragmentami wręcz euforycznie. Być może kłopot właśnie w tym, że Time Portal Chronicles chwilami sięga w gwiazdy zbyt daleko by powrót na ziemię nie kojarzył się z lekkim zawiedzeniem.